"Nic nie może się równać z tym co widziało się na własne oczy"

Colette



Zapraszam na fanpage na facebook tam więcej zdjęć

Szukaj na tym blogu

profilki

Translate

Kobiecym okiem Dominikana




dominikana plaża

          KARAIBY – jest w tej nazwie coś słodkiego, tajemniczego, KARAIBY to zapowiedz przygody. KARAIBY – piraci, ich skarby, ciepłe morze, palmy, słońce, muzyka, rum, itd. tym razem przybywam na Dominikanę.



Lądujemy na lotnisku w Punta Cana, oczywiście należy wypełnić deklaracje i oddać je obsłudze, ponownie dziwię się po co, przecież nikt tego nie czyta, nasze dane wpisane odręcznie i pośpiesznie są nie od odczytania nawet dla nas a cóż mówić o innych. Zresztą druczki odbierane są od niechcenia, nikt na nie nawet nie spojrzy, chociaż jedno dobre – nie walają się po podłodze tak jak na Kubie. Obsługa miła, sprawna, bagaże błyskawicznie rozładowane, szybko do naszego busika i odjazd. Oczywiście po wyjściu z lotniska zderzamy się ze ścianą wilgoci i wspaniałym słońcem, jesteśmy trochę otumanieni po długiej podróży, zmianie czasu itp. ale jest dobrze.

dominikana

dominikana

Przyroda mijana po drodze do hotelu przypomina naszą swojską , drzewa liściaste, jakieś krzaczki  - taka droga na Ostrołękę - jesteśmy lekko zaskoczeni - gdzie te palmy, gdzie te słynne karaibskie widoczki? 
W hotelu już są palmy a więc wszystko ok, obsługa prowadzi nas do pokoju. Nasze pokoje są na 3 piętrze, nie ma windy a bagaże ważą przepisowe 23 kg, targamy więc walizy po schodach, pomoc ze strony „boya” jest wielce umowna, natomiast ręka wyciągnięta po napiwek jak najbardziej realna, ale co tam, niech ma . 

hotel be live collection


hotel be live collection

Idziemy obejrzeć teren i coś zjeść, nagle czujemy jakby krople deszczu, trwa to parę sekund po czym następuje, wg klasyfikacji europejczyka, oberwanie chmury, ściana wody, potoki wody płyną uliczkami, trwa to może 10 minut i nagle wychodzi piękne słońce. Jest gorąco i parno, wszak to pora deszczowa- witamy na Karaibach. Teren hotelowy ogromny, bardzo ładnie utrzymany, są tutaj tzw.” strefy vip” odgrodzone od reszty świata, do których nie mamy wstępu, nie szkodzi , nie ma takiej potrzeby.

Strefa Vip

Strefa Vip oddzielona brązowym płotem

W ogólno dostępnej fontannie brodzi flaming, ma uszkodzone skrzydło. Jego obecność dodaje niewątpliwie kolorytu hotelowi, ja jednak cały czas zastanawiałam się czy ptak przebywa tutaj na rekonwalescencji czy też ktoś specjalnie uszkodził mu skrzydło aby na stałe cieszył oko turystów. Nie wiem jak jest prawda, ja wybrałam dla lepszego samopoczucia wersje pierwszą , o rekonwalescencji.


Jesteśmy w strefie klimatycznej, która wymaga funkcjonowania na wolniejszych obrotach - siesta, fiesta i maniana to obowiązujące hasła, powoli, ponownie przyzwyczajamy się do tego. Po dwóch dniach pobytu łapiemy, że jeśli chcesz w restauracji dostać kawę i coś do picia należy zamówić to natychmiast zanim pójdziesz po jedzenie, jest wtedy szansa, że na kawę po posiłku nie będzie się długo czekać. Trochę konsternacji u obsługi budzi zamówienie np. wina i wody gazowanej z lodem i cytryną. Do kolacji serwowany jest „szampan”, należy tylko dokładnie wytłumaczyć że chcemy go otrzymać w kieliszku szklanym a nie plastikowym, no cóż taki kaprys, po kilku dniach obsługa zapamiętuje. Tak na marginesie, nie mam pojęcia jak oni to robią, ponad tysiąc ludzi,  wielki szacun.

w barku przy basenie obsługa była bezkonkurencyjna - tańczyła, śpiewała i szybko podawała wspaniałe drinki 


Pierwsze dni mijają spokojnie, nic się nie dzieje, pokoje sprzątane, barek uzupełniany, kawa do pokojowego ekspresu również, trochę walczymy ze zbyt małą ilością ręczników w pokoju- jednej osobie przysługuje jeden niewielki ręcznik tzw kąpielowy i jeden mały do rąk, trochę mało. Jak wytrę się po kąpieli to nie mam czy wytrzeć włosów. Dajemy radę, kombinujemy za pomocą napiwku, może o to chodzi, przecież turysta jest bogaty, niech płaci bo tubylcy są biedni . Taka karma. Chociaż skłamałabym twierdząc , że jawnie domagają się napiwków (poza boyem ).




Zauważam pewne braki w wyposażeniu naszego pokoju - brakuje drugiego krzesła na tarasie, oświetlenie tarasu nie działa, w łazience nie ma dodatkowego lusterka ( każda kobieta wie jak jest to potrzebne)- w pokoju przyjaciół takowe lusterko jest. Zgłaszam moje uwagi miłemu panu w recepcji, zostają one odnotowane a jakże i na tym koniec. Po pewnym czasie daję sobie spokój - na taras wystawiamy fotel z pokoju, siedząc wieczorem na tarasie po prostu nie zasłaniamy okien i mamy wystarczające oświetlenie, przyjaciółka ma swoje zbyteczne lusterko, więc mi je pożycza i sprawa załatwiona- można, można trzeba się tylko postarać a nie zaraz zawracać głowę obsłudze hotelowej, oni i tak mają dużo roboty.



Trzeciego dnia okazuje się, że nie ma ciepłej wody, idziemy do recepcji z reklamacją, miły pan informuje nas , że w całym hotelu jest awaria, która zostanie usunięta w ciągu 2 godzin, prosi także o podanie numerów naszych pokoi, na nasze stwierdzenie, iż jest to nie istotne ponieważ nigdzie nie ma ciepłej wody z uśmiechem stwierdza, że wie o tym ale prosi o podanie numerów, dobra niech będzie, podajemy dla świętego spokoju trochę obawiając się, że może być jak u Barei - tych państwa nie obsługujemy . 


Wody ciepłej nie ma do wieczora - natomiast jest kolejna informacja, że awaria zostanie osunięta – tym razem wkrótce. Wkrótce trwa do następnego popołudnia- robimy się zdecydowanie nerwowi. Jak dokładnie spłukać z ciała i włosów morską sól i piach, jak wziąć prysznic w zimnej wodzie kiedy ciało jest rozpalone przez 40 stopniowy upał, jak umyć włosy w zimnej wodzie i to wszystko w hotelu 5 gwiazdkowym ( co prawda w klasyfikacji dominikańskiej). Zdenerwowane obie z przyjaciółka decydujemy się interweniować- mąż tym razem pod wpływem karaibskiego słońca wyluzował kompletnie i stwierdził , że pożyjemy, zobaczymy, może jutro już będzie ciepła woda.



Dzielnie zdążamy w kierunku recepcji, po drodze przysiadamy w barku celem spożycia leku uspokajającego - margerity, no trochę lepiej , można iść dalej. Tym razem rozkudłane, zdesperowane i jednak nadal wściekłe udajemy się prosto do menadżera hotelu. Funkcje tę pełni sympatyczna pani, na moje stanowcze żądanie aby zobaczyła na moje włosy i stwierdzenie , że domagam się ciepłej wody, spogląda na mnie wzrokiem pełnym współczucia i zrozumienia i odpowiada, że awaria już jest usunięta. 



Oczywiście nie wierzymy jej, pani postanawia, że do pokoju odprowadzi nas osobiście pan odpowiedzialny za usunięcie awarii i zaprezentuje nam ciepłą wodę, ok. Idziemy uśmiechając się ironicznie, przecież pół godziny temu wody nie było, w tym momencie z balkony wychyla się mój mąż radośnie krzycząc, że ciepła woda już jest jakiś czas. Kompromitacja na całej linii, przepraszamy pana, a ja zastanawiam się czy nie zabić męża, przecież wiedział gdzie i po co poszłyśmy. Na moją uwagę, że mógł zejść na dół i nam o tym powiedzieć spokojnie stwierdza, że mu się nie chciało – odliczam do 10, pomaga, nadal jestem na urlopie a mąż żyje. Kolejny raz rozumiem na czy polega różnica płci. 



Ja powiedziałabym w takiej sytuacji, że nie mogłam zejść bo niestety musiałam dłużej posiedzieć w toalecie, chociaż może lepiej że nie skłamał bo kłamstwo jest wszak złe, tylko czy zawsze? Czuje się jak wściekła idiotka ( ciekawe połączenie) idziemy przeprosić panią menadżer, miła rozmowa pełna wzajemnych uśmiechów. Dalej życie płynie sielankowo - plaża, morze, spacer, ciepłe wieczory upływające z drinkiem przy dźwiękach latynoskiej muzyki- pełny chillout.



Co warto przywieść z Dominikany:
-kamień larimar, chociaż w Polsce również można kupić, ceny zbliżone, no może  trochę drożej
-dominikański bursztyn, który tutaj ma prawie czarną barwę- reszta jak wyżej
-kawa, kakao, przyprawy- jak z każdego dalekiego kraju ( proponuję kupować w  markecie, duży wybór, ceny przyzwoite), mnie zachwyciła herbata kakaowa
-na spróbowanie rum, MamaHuana ( chociaż w moim przypadku wśród bliskich  nie znalazł się żaden koneser na te trunki)
-rękodzieło, ale prawdziwe, nie mylić z powszechnie obecnymi obrazami  produkowanymi na masową skale, mającymi tą jedyną zaletę ,że są tanie,  prawdziwa sztuka ma swoją cenę
- no i oczywiście dobre wspomnienia, żeby osłodziły długie pochmurne polskie wieczory




ciąg dalszy nastąpi.......... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Etykiety

Afryka (24) Azerbejdżan (3) Azja (18) Dolnośląskie (4) Dominikana (10) Egipt (5) Europa (32) Francja (4) Grecja (8) hotele (5) Jordania (2) Karaiby (18) Kenia (13) kobiecym okiem (8) Kuba (8) Maroko (4) Polska (7) Poradnik turysty (8) Rumunia (3) SYCYLIA (10) Tunezja (2) Turcja (13)

Polub stronę na feacebook

Odwiedzający

Free counters!

mapa

Free counters!