A teraz o Sycylii z innej beczki....oczami kobiety - mojej żony -która opracowała ten artykuł
Nadszedł czas aby podzielić się wrażeniami dotyczącymi atmosfery panującej na wyspie. A więc czas tutaj to pojęcie względne, godzina to nie 60 minut ale znacznie więcej, nikt się nie spieszy, nie pędzi. Właśnie ten spokój, brak pośpiechu, "szacunek" do pracy uderzył nas już zaraz po przybyciu na wyspę. Na lotnisku obsługa należycie wypełnia swoje obowiązki, nikt się nie spieszy w myśl hasła - co nagle to po diable.
Odprawa przebiega sprawnie, jak należy, tylko ci dziwni turyści zagraniczni jakoś się denerwują, że tak wolno, przecież zdążymy ich odprawić a jeśli nawet nie na tej zmianie to przecież przyjdzie zmiennik i po sprawie- on też musi coś mieć do roboty. Właśnie na lotnisku w Catanii zrozumiałam istotę strajku włoskiego i dlaczego nosi taką nazwę.
Co ciekawe na plaży ratowników też obowiązuje przerwa, może kogoś to dziwić, że na plaży dyżuruje 2 ratowników i muszą mieć przerwe w tym samym czasie, ale przecież wiadomo, że posiłki przyjemniej spożywa się w towarzystwie. Zresztą sjesta ratowników to nie jest problem, w porze "karmienia" na plaży zostawaliśmy praktycznie tylko my. Był to cudowny czas - na plaży luz, wolne leżaki, w plażowym barku nie ma kolejek, a obiad da się zjeść w ciągu 20 minut, szkoda słońca. Pilna obserwacja włoskich turystów pozwoliła na określanie godziny nie według słońca, ale według zaludnienia plaży. Puste leżaki to znak, że jest 12,30, leżaki się zapełniają a więc jest ok . 15.
pora karmienia |
Juniorzy czyli jajko mądrzejsze od kury |
Całe towarzystwo (oprócz fotografa) w trakcie oczekiwania na nocną biesiadę |
Obsługiwał nas pan w stylu Piotra Skrzyneckiego, co jeszcze wzmocniło atrakcyjność miejsca, uśmiechnięty i jak to było w przypadku Piotra Skrzyneckiego- lekko "pod wpływem". Bardzo chętnie polecił nam lokalne wino, ale przestraszył się, że chcemy coś zjeść- powtarzał "Santa Madonna" łapiąc się za głowę - bo to przecież kłopot, tyle zachodu, może jednak samo wino wystarczy. Jednak byliśmy uparci no i dostaliśmy wspaniały posiłek i nie mniej dobre wino oraz szeroki uśmiech gospodarza i na deser pogawędkę z nim, co prawda on mówił w swoim języku, my również w swoim ( pan nie znał angielskiego), ale właśnie z tego powodu zabawa była wspaniała . Może kogoś zdziwić fakt, że zaryzykowaliśmy posiłek mimo ewidentnego protestu właściciela, ale najpierw Panie dokonały lustracji najważniejszego pomieszczenia w każdej restauracji- toalety -w myśl słusznej zasady- pokaż mi swoją toaletę a powiem Ci kim jesteś. Pomyślna lustracja toalety oraz szybkie spojrzenie na kuchnie spowodowało, że zostaliśmy na dłużej- pobyt w tej małej restauracyjce to jedno z najmilszych wspomnień.
Mama mija oni chcą jeść |
Zawsze myślałam, że Sycylia to kraj ultrakatolicki, a więc ogromnym zaskoczeniem było to, że kościoły w Syrakuzach były generalnie zamknięte, ale to co mogliśmy zaobserwować to, że wystrój jest w porównaniu z niektórymi polskimi kościołami raczej skromny, bez zbędnego przepychu.O bogactwie sycylijskich kościołów nie świadczą kapiące złotem kielichy, krucyfiksy, obrazy, kandelabry lecz misternie rzeźbione wykonane z różnokolorowej marmurowej mozaiki, surowe w swej prostocie ołtarze. Mam też nieodparte wrażenie, że każdy wierzący ma swojego ulubionego świętego, niektórzy świeci cieszą się większym uznaniem, inni mniejszym- wskazuje na to ilość zapalonych świec przy figurach świętych.
Niezwykle ciekawa jest też historia związana z czaszką znajdującą się u nóg ukrzyżowanego Jezusa, opowieść powtarzam za naszą przewodniczką. A było to tak - ponieważ Adama do grzechu pierworodnego skłoniła Ewa, więc to mała, kobieca czaszka znajduje się u nóg Jezusa na całym świecie, ale Sycylijczycy uparcie twierdzą, że Ewa jako słaba, mało rozgarnięta kobieta nie mogła namówić do grzechu silnego, mądrzejszego Adama (kult macho), on sam podjął taką decyzję, toteż właśnie duża, męska czaszka znajduje się na krzyżu. Uczeni Kościoła wiedzą swoje a Sycylijczycy i tak wiedzą lepiej, tak to już jest. Zdarzyła nam się też zupełnie nie zrozumiała dla Polaka historia, mianowicie chcieliśmy zobaczyć jak wygląda msza w małym sycylijskim kościołku, zgodnie z grafikiem mszy udaliśmy się do miejscowej świątyni, zgromadziło się sporo wiernych, czekaliśmy około godziny na kapłana, no ale się nie doczekaliśmy, kręcąc głowami wróciliśmy do hotelu, zaskoczeni byliśmy tylko my, tubylcy sprawiali wrażenie przyzwyczajonych do tego, że ksiądz nie przyszedł, ot taki folklor, głęboko katolickiego kraju.
czekamy, że może ksiądz wpuści nas do świątyni (bezskutecznie) |