Roztańczona Kuba - życie nocne
Hawana nocą słynna Prado pusta |
I cóż się okazało - na promenadzie (słynnej w Hawanie Malacom), nikt nie tańczy, jest tłum ludzi, głównie młodzieży, siedzą na murze promenady,rozmawiają, piją ciepły rum z "gwinta" i bawią się komórkami . Jedyna muzyka dochodzi z telefonów, które każdy trzyma przy uchu i leci coś w stylu disco polo . Zdegustowani przysiedliśmy w knajpce aby pokrzepić się drinkiem (oczywiście jak przystało na Hawanę mohito) i jak to poszukiwacze zaginionego życia nocnego ruszyliśmy dalej w miasto licząc, że może w późniejszej porze nocnej coś się jeszcze zacznie.
Efekt - zobaczyliśmy wspaniale oświetloną operę, Kapitol, nastrojowe prado, ale też ciemne uliczki starej Hawany, kolejne drinki w następnej knajpce, kilka kilometrów w nogach i zero życia nocnego. Przebiegliśmy przez centrum, starą Hawanę - wszystko zamknięte, praktycznie puste ulice.
Jednak nie był to stracony wieczór, wręcz odwrotnie bowiem w swoich poszukiwaniach dotarliśmy do uliczek, które nastrojem i wyglądem przypominały dawną warszawską Pragę. Tutaj też ludzie siedzieli przed domami pijąc rum, rozmawiając z sąsiadami, na ulicy bawiły się dzieci , młodzi randkowali na całego, drzwi domostw stały otworem - jak u nas na warszawskiej Szwedzkiej czy Ząbkowskiej 30 lat temu. Mieszkańcy patrzyli trochę zdziwieni na 4 turystów, ale życzliwie się uśmiechali, a my czuliśmy się bezpiecznie. Około 2 w nocy wróciliśmy na promenadę i widząc na kilku kilometrowej przestrzeni tylko jedną gitarę, zmęczeni wsiedliśmy do starego chevroleta i wróciliśmy do hotelu. Rano nogi bolały tak jak byśmy przetańczyli całą noc.
Następne spotkanie z życiem nocnym nastąpiło w Trynidadzie i to miało sens. Zabawa toczyła się na schodach, było sporo miejscowych (och jak oni tańczą), fajna muzyka, piękne otoczenie, jednym słowem uroczy wieczór. Impreza zorganizowana w centrum Trynidadu pod gołym niebem obok katedry. Organizacja typowo pod turystów, ale świetna muzyka, szkoda tylko, że mało chętnych do tańca....ale nie narzekam tutaj poszaleliśmy, choć zdarzało się, że byliśmy jedyną parą na parkiecie. Ale nic to wieczór bardzo udany.....ciepłe drinki, zimny pot i gorące rytmy......było bosko.
Trafiliśmy w końcu do typowej tancbudy i to było to! Tańce na ulicy, bawią się turyści ale i Kubańczycy, rum leje się strumieniami. Mnie zachwyciła para Kubańczyków w tzw pewnym wieku- on siwowłosy w dresach, ona szpakowata ubrana sportowo, wpadli na chwilkę a jak tańczyli, widać było, że robią to dla przyjemności, dla siebie. Osobiście nie chwaląc się dobrze tańczę i czuję latynoskie rytmy, ale jak ich zobaczyłem .......z pokorą zszedłem z parkietu Kubańczycy istotnie kochają i czują muzykę, choć nie ma spontanicznych tańców na ulicy, ale chętnie sobie podśpiewują pod nosem się "gibią".
Nam zdarzyła się dosyć zabawna sytuacja w fabryce rumu. jak w każdej szanującej się fabryczce odwiedzanej przez turystów tak i tutaj był sklepik z pamiątkami, w którym to pracowała, a raczej przyglądała się turystom dorodna Kubanka, w tle leciała fajna kubańska muzyczka muzyczka, no i słysząc melodie odruchowo zacząłem kiwać się w rytm salsy - w tym momencie pani kiwnęła palcem chwyciła mnie i zaczęliśmy tańczyć. Odtańczyliśmy kilka kawałków nie zwracając uwagi na stojących w kolejce po pamiątki trochę zdziwionych, acz chyba zadowolonych turystów. Kobieta tańczyła wspaniale na koniec usłyszałem największy w życiu komplement od mojej cudownej partnerki- "musiałeś mieć Kubańczyka w rodzinie" . Niestety zarówno moja żona jak i znajomi nie wykazali się refleksem i nie zrobili fotek zatrzymując to moje najcudowniejsze wspomnienie z Hawany .....jak się tłumaczyli byli tak zapatrzeni i zauroczeni że o tym zapomnieli.
Drobniutka staruszka znowu podbiła publiczność swoim głosem , tańcem, żywotnością. Miała chwilkę słabości kiedy to krocząc wśród oklaskującej ją publiczności lekko się zachwiała, ale nie pozwoliła aby ktoś jej pomógł, uczyniła ręką władczy gest - ja sama , chwilkę się zatrzymała a potem jakby nigdy nic poszła dalej. Wielka, wielka klasa, Gwiazdą się jest do końca, kapelusze z głów. Jest to mój kolejny wspaniały powidok, a zdjęcie z Gwiazdą to cudowna pamiątka. posłuchajcie fragmentów jej występu.