"Nic nie może się równać z tym co widziało się na własne oczy"

Colette



Zapraszam na fanpage na facebook tam więcej zdjęć

Szukaj na tym blogu

profilki

Translate

Kenia - Safari odsłona pierwsza Tsavo East



safari


Gdybym napisał, że pojechałem do Kenii by rozkoszować się pięknymi plażami i wspaniałym oceanem to bym skłamał. Owszem lubię plaże, ciepłą wodę i drinki z palemką, ale Kenia to kultura środkowej Afryki, wspaniała przyroda, wielokulturowość, parki narodowe oraz wszechobecna różnorodna zwierzyna. Planując safari byłem bardzo sceptyczny  -  w ZOO  bywałem, nawet bardzo często jak syn był mały. Słonie, żyrafy, lwy i inną zwierzynę też widziałem,  dane mi było nawet osobiście karmić żyrafy i nosorożca,  - więc po co mi to safari. 


koloryt prowincjonalnych dróg

Nasz wytrzymały Jepp 

słoń


Przyjaciele i żona very happy a ja - zawsze zdawało mi się, że wolę wytwory rąk ludzkich (wspaniałe katedry, zamki, fortyfikacje, urokliwe starówki) a nie, nawet spektakularną faunę i florę naszej planety.  W odpowiedzi usłyszałem że może bym w końcu odkopał głęboko ukryte pokłady romantycznej natury, a jak nie  potrafię, bym się lepiej nie odzywał  - więc zamilkłem.  Utwierdziło mnie w moim przekonaniu gdy poczytałem o koszmarnych kenijskich drogach, posłuchałem, że na sawannie o zwierzynę wcale nie tak łatwo,  że trzeba mieć fart by lwa zobaczyć. Nabrałem jeszcze większego dystansu a mój sceptycyzm przybrał realne wymiary. Ale cóż w mniejszości nie jest siła - zakrzyczany przez wszystkich, udawałem zdystansowanego entuzjastę. 

krajobraz
Czerwony park Tsavo East

antylopa

żyrafy

Wszystkie moje wątpliwości i frustracje pękły jak bańka mydlana gdy znalazłem się na miejscu za sprawą naszego przewodnika i wspaniałego organizatora Riadha Abdalla. Zaczynając od początku - aby dojechać do Parku Narodowego Tsavo należy pokonać kenijskie drogi i  to co o nich piszą  to zdecydowanie prawda.  Jazda terenowa Paryż -Dakar tu się nie umywa - to cross z najwyższej półki i z największymi przeszkodami - doceniłem polskie drogi i teraz się ich nie czepiam.  Jak będziecie mieli szczęście to już podczas drogi zobaczycie wiele zwierząt a przy autostradzie watahy pawianów czatujących na to co im spadnie z przejeżdżających aut. Po kliku godzinach wytrzęsieni i rozochoceni przygodą dotarliśmy do Parku Tsavo East potocznie zwanego parkiem czerwonych słoni. 

słonica z młodymi


antylopy




krajobraz z gazelami

Już w drodze zachwyciła mnie kenijska prowincja, ziemia w kolorze ochry, maleńkie ulepione z czerwonej gliny domostwa i zwierzęta spacerujące wzdłuż autostrady. Wjazd do parku tylko pogłębił zachwyt. Oddalając się od cywilizacji doceniłem spokój i urok sawanny. Z czerwonej spalonej słońcem ziemi wyrastające kępy traw, bezlistne drzewa i  olbrzymie termitiery. Wszystko piękne, ale gdzie obiecane zwierzęta. Uzbrojeni w aparaty, czujni i gotowi, "wystający" ponad dach naszego Jeppa czekaliśmy na nasze wymarzone zdjęcia, oczyma wyobraźni widząc nagłówki w prasie nagroda Wordd Press Photo - a tu tylko bezkres sawanny - beżowy krajobraz wysuszonych traw z czerwoną ziemią. I tu przyszła radość - mogłem perfidnie wszystkim w oczy powiedzieć "a nie mówiłem, nie słuchaliście mnie" - tak od razu i bez walki nie można przyznać się do mentalnej porażki 😂. Radość trwała jednak krótko.

kamuflarz zwierząt
Na początku dla niewprawnego oka trudne do wypatrzenia

słoń

krajobraz z antylopami
Wtopione w kolor otoczenia
Gdyby nie Riadha pewnie byśmy niczego nie zauważyli. Przyzwyczajeni do europejskich widoków nie dostrzegaliśmy, że tutaj nie tylko krajobraz jest beżowo czerwony. Gdy przyzwyczailiśmy oko i nauczyliśmy się obserwować - nagle wśród traw i krzewów wyłoniły się najróżniejszego rodzaju gazele, zebry, buszujące wśród resztek zieleni pawiany. W oddali dostrzegliśmy spacerujące żyrafy i gwiazdy tego rezerwatu wspaniałe czerwone słonie, których skóra z racji przebywania na tych terenach nabrała koloru ochry.  Zrozumiałem czym jest sawanna. To nie jak w filmach National Geographic ogromne stada zwierząt spacerujące po bezkresach a pojedyncze niewielkie stada lub osobniki ukryte wśród zarośli, chłodzące się wśród drzew i krzewów w kamuflażu ledwie widocznym dla niewprawnego oka. Dopiero w tej chwili zrozumiałem co to jest safari. To nie oglądanie zwierząt jak w ZOO - to wnikliwa obserwacja, wypatrywanie, radość z każdego zauważonego zwierzęcia, to dech zapierająca bliskość zwierząt i ich naturalnych warunków życia.

stado pawianów
obok koryta dawnej rzeki stadko pawianów
kolory ziemi


struś


zwierzęta u wodopoju

Choć ilość i różnorodność zwierząt w parku Tsavo East może nie powala to zdecydowanie polecam tę wycieczkę. Park ten daje koloryt którego nie zaobserwujecie w Tsavo West tu nawet zebry nie były czarno białe a raczej czarno czerwone. Przed wyjazdem z parku obiad w hotelu Ngutuni Lodge        znajdującym się na terenie rezerwatu. Tu przekonaliśmy się, że nie tylko zwierzęta w parku są czerwone. Przy wejściu otrzymaliśmy biały mokry ręcznik do odświeżenia. Jakie było nasze zdziwienie gdy po lekkim przetarciu twarzy ręcznik wyglądał niczym całun turyński. Obiad smaczny i obfity, hotel czysty i przytulny na balkonach wielu gości obserwujących przychodzącą do wodopoju zwierzynę. Wszystkie hotele w parkach posiadają jeziorka i ujęcia wody, które wabią zwierzęta i pozwalają turystom delektującym się drinkami na tarasie obserwować zwierzynę przy wodopoju -  wrażenia bezcenne - zachęcam do zabrania lornetki. Jeśli wystarczająco długo posiedzisz zaobserwujesz wszystkie zwierzęta mieszkające w parku. Moimi ulubieńcami podczas tej części wyprawy stały się baraszkujące guźce czyli tzw. Kenia expres.



antylopa


yrafa z młodym


selfie ze słoniami


taras widokowy


zwierzęta u wodopoju


Po obiadku i kawce na tarasie widokowym czas ruszać w dalszą drogę. Po drodze piękna rodzina słoni z dwoma małymi. Podjechaliśmy bardzo blisko, miało się ważnie, że byliśmy w odległości krótkiej trąby. Słonica zasłaniająca maleństwo korzystała z ostatnich zielonych liści. Nasz zachwyt nad rodzinną sielanką nie trwał jednak długo. Gdy (w rozumieniu słonicy) podjechaliśmy zbyt blisko stada - osłaniając najmłodsze słoniątko ruszyła w naszą stronę i potrząsając kłami pokazała gdzie jest bezpieczny dystans. Jeszcze krótki przejazd przez park i tuż przy wyjeździe naszym oczom ukazała się (jak dla mnie) perełka sawanny - olbrzymie stado przepięknych i dumnych oryksów, antylop, które jeszcze niedawno były na skraju wyginięcia.  
Krótka podróż przez prawdziwą Kenię wśród niewielkich czerwonych wiosek, antylop pasących się wzdłuż drogi, o dotarliśmy do Tsavo West ale o tym w kolejnym odcinku.

szarżująca samica słonia
Wyraźnie powiedziała jeszcze krok i Jepp wam nie pomoże


Więcej zdjęć zobaczycie na moim fanpage na facebook https://www.facebook.com/fascynujacepodroze/ By nic nie przegapić zachęcam do polubienia strony  👍. Będę wdzięczny za pozostawienie komentarza.



selfie


stado oryksów
I moja perełka na torcie stado oryksów


Artykuły o Kenii na blogu





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Etykiety

Afryka (24) Azerbejdżan (3) Azja (18) Dolnośląskie (4) Dominikana (10) Egipt (5) Europa (32) Francja (4) Grecja (8) hotele (5) Jordania (2) Karaiby (18) Kenia (13) kobiecym okiem (8) Kuba (8) Maroko (4) Polska (7) Poradnik turysty (8) Rumunia (3) SYCYLIA (10) Tunezja (2) Turcja (13)

Polub stronę na feacebook

Odwiedzający

Free counters!

mapa

Free counters!